ABSURDA
czyli dziwne zachowania Studentów
1. Mail od Studentki do Wykładowcy.
S: Szanowna Pani, mamy jutro egzamin z Panią o 10, a do 10:30 mam jazdę konną. To byłabym ok. 11.
W: Proszę się może nie fatygować, tylko przysłać konia.
2. Zajęcia on-line (moje). Studenci nie mają włączonych kamer, za to (niestety) włączone mikrofony. W pewnym momencie słyszę mocno "zmęczony" głos studenta: "Chłopaki, nie lejcie mi już, k***, tej wódy. Na zajęciach jestem." Ja: "Proszę pić spokojnie, i tak już pana z listy obecności wykreśliłam. I proszę wyłączyć mikrofon."
3. Zajęcia stacjonarne z łaciny, drugie czy trzecie z rzędu w roku akademickim. Omawiamy I deklinację. Spóźniony 20 min. wchodzi Student, siada, rozkłada rzeczy, notuje. Mija pół godziny, zanim pada z jego ust pytanie: "Przepraszam, czy to zajęcia z chińskiego?" Odpowiedź kogoś z grupy: "Dla niektórych - tak."
4. Zajęcia z łaciny na wydziale Filozofii. Student wyraźnie się nudzi. W pewnym momencie zaczyna miarowo uderzać czołem w stół.
Ja: Proszę przestać, zrobi pan sobie krzywdę!
Student: Nie zrobię, mam tytanową płytkę w głowie.
J: No to stół pan uszkodzi...
Na to Student wstał i rozpoczął te same działania na pobliskiej ścianie... :(
5. Zajęcia z łaciny na Filozofii.
Ja (do Studenta): Postępując w ten sposób (tj. nie chodząc notorycznie na zajęcia) nie zaliczy pan roku.
Student (melancholijnym głosem): Roku? A czas w ogóle istnieje..? A ja, czy istnieję???
Nie wytrzymałam: Na moich zajęciach Pan właściwie nie istnieje.
6. Wydział Historyczny. Student o nazwisku, będącym imieniem jednego z faraonów, pojawia się na zajęciach może raz na miesiąc. Rzucam grupie (raczej retoryczne) pytanie, co dzieje się z owym Studentem. Ktoś z grupy odpowiada: "Faraon nie może pokazywać się zbyt często pospólstwu".
7. Zaliczenie dla studentów Wydziału Historycznego. Wszyscy piszą, tylko jeden Student wciąż spogląda na telefon komórkowy. W końcu ktoś z piszących razem z nim nie wytrzymuje i pyta egzaminatora: "A to wolno korzystać z telefonów komórkowych? Bo ja też bym chętnie zajrzał..." Zaalarmowany egzaminator zabiera Stuentowi telefon, na to ten, co zadał pytanie, stwierdza: "No i właśnie pozbawiła Pani kolegę jedynej szarej komórki."
8. Polonistyka zaoczna tuż przed egzaminem. Podstarzała Studentka - nielot kiwi do kwadratu - podchodzi do mnie i mówi: "Pani profesor, mi BARDZO zależy na zdaniu tego egzaminu. Pracuję w telewizji na BARDZO intratnym stanowisku. I teraz, żebyśmy się dobrze zrozumiały: zrobię WSZYSTKO, pani rozumie, żeby ten egzamin zdać, koszta się nie liczą." Ja na to (odrzucając paskudną pokusę):
- "Naprawdę zrobi pani wszystko?"
- "Tak."
- "To proszę się nauczyć."
9. Zajęcia on-line z łaciny, zero kamer, mikrofony u wszystkich włączone. Olewam różne dźwięki z tła do momentu, w którym słyszę miarowe głośne bębnienie.
Ja: Czy ktoś się łączy z kuźni?
Student: Nie, żona schabowe robi.
Ja: To niech przerwie.
Chwila ciszy, po czym słyszę:
S (do żony): "Zostaw te schabowe. Skrzydełka rób. Obtocz w soli najpierw...
Ja (ironicznie): Może potem w miodzie..?
S (do żony): Słyszysz? Pani profesor sugeruje, żeby w miodzie. Miód znajdź!
10. Zajęcia zaoczne on-line na historii. Translatorium łacińskie, studia magisterskie. Najprostsze zdanie, sześć słów, w tym est.
Ja: Czy znacie państwo któreś słowo?
Student (po długim namyśle): To est to chyba kiedyś widziałem, proszę dać mi chwilę, może sobie przypomnę...
11. Zajęcia z łaciny na Polonistyce. 30 ślicznych dziewczynek. W większości blondynki z długimi włosami. Identyczne. Oczywiście żadnej studentki w tej sytuacji nie odróżniałam... Prócz dwóch: śliczna, inteligenta czarnowłosa Gotka i bardzo słaba, mocno niewyględna, otyła dziewczynka. Te dwie zapamiętałam z imienia i nazwiska. Gdyby to ta Gotka powiedziała, mogłabym odpowiedzieć uczciwie (że sama tak się nosiłam na studiach i że przykuwa mój wzrok jej uroda, a mój umysł - inteligencja) ale nie, powiedziała to, jak na złość, ta brzydka i nierozgarnięta: "Jak to miło, że mnie akurat pani zapamiętała!" Zdębiałam, ale chyba umiałam się znaleźć, odpowiadając: "To dlatego, że pani wypowiedzi mnie zainteresowały (i to była prawda - większość z nich plasowała się wysoko w Aula Gloriae).
12. Podchodzi do mnie na początku roku akademickiego Student i pyta:
S: Czy mogę nie uczestniczyć w pani zajęciach? Kolidują mi z kursem widsurfingu.
Ja: Oczywiście może pan nie uczestniczyć.
Student, cały szczęśliwy, udaje się do wyjścia, zatrzymuje się jednak w drzwiach. Widać zdjęły go (słuszne) wątpliwości.
S: Czyli zaliczę te zajęcia, nie chodząc na nie?
Ja: Nie, będzie pan nieklasyfikowany :) Powodzenia na wodzie!
13. Długowłosy Student Wydziału Historycznego pochyla się nade mną, by zadać po cichu pytanie. Jego włosy spadają na rozłożony przede mną skrypt. Po chwili próbuję coś w tym skrypcie długopisem zanotować - zero efektu - jakby ktoś świeczką wysmarował...
14. Student Wydziału Historycznego, odziany notorycznie w pełen, wypasiony dres, przed egzaminem z III deklinacji mówi do mnie, w charakterystyczny sposób ruszając szyją: "Nie nauczyłem się. I co? Zaznaczę wszędzie "grupa spółgłoskowa, i co?" I co? Zdał tą metodą na 3 :(
15. Tenże sam pan w dresie z Wydziału Historycznego notorycznie wysyłał mi podczas naszych wspólnych zajęć (skąd miał mój numer telefonu?) smsy typu: "Pięknie pani dziś wygląda", albo: "Czy możemy się umówić?", Schodziły jeden za drugim, a za każdą wibracją telefonu Student mówił: "No niech pani przeczyta!" Ja na to: "Przeczytałam i teraz mam pytanie do pana: 'Proszę utworzyć coniunctivus plusquamperfecti od czasownika "utor?" ' Pan zdębiał i więcej mi już sms-ów nie posyłał.
16. Teraz coś wzruszającego raczej. Student Wydziału Historycznego, upośledzony fizycznie i psychicznie, poruszający się niezbyt pewnie o dwóch kulach. Próbuje wejść do sali, gdzie właśnie ma się odbyć nasz sprawdzian. W pewnym momencie poślizgnął się na podłodze i upadł na nią plackiem. Reszta studentów zebrała się obok (wiadomo: widowisko), ktoś próbuje pomóc, ktoś się podśmiewa. Postanowiłam, uważam że całkiem nieźle, wyplątać tego Studenta z niezręcznej sytuacji (oczywiście widząc, że nic mu się nie stało), mówiąc: "O nie, nie, Panie X! W ten sposób zaliczenia Pan nie uniknie. Nie ze mną te numery." Student podniósł się, uśmiechnął, i powiedział: "Przynajmniej próbowałem." Dostał brawa i sądzę, że w tym momencie sytuacja przestała być dla niego krępująca, wszyscy się rozeszli, część zapewne podziwiając sprytny sposób uniknięcia zaliczenia...